sobota, 8 września 2012

Filozof i "wózkowe"

Czytałam nieraz teksty prof. Zbigniewa Mikołejki, nawet nie przypuszczając, że w kwestiach życia codziennego potrafi mieć on tak kuriozalne poglądy.

Otóż udzielił on wywiadu "Wysokim Obcasom", w którym dokonał bulwersującego rozróżnienia na młode matki i wózkowe. Kim miałyby być te słuszne młode matki, to z relacji prasowych trudno stwierdzić. Natomiast wózkowe opisał następująco:

Dzieciaki puszczone samopas, gdziekolwiek, a najlepiej na mój trawnik. To ich durne puszenie się świeżym macierzyństwem, które uczyniło z nich - przynajmniej we własnym mniemaniu - królowe balu. Patrzę więc, jak to idą i gdaczą, jak stroją fochy, uważając się za Bóg wie co. Jak pytlują nieprzytomnie, gdy tymczasem ich potomstwo obrzuca się piachem albo wyrywa sobie nawzajem włosy. Jak rozkoszują się własnym klekotem i wrzaskiem swych pociech. Jak turkoczą ohydnymi plastikowymi "jeździkami" - jak je powabnie nazywają - w które wyposażyły dzieci. Dzieci najwyraźniej potrzebne im do tego, aby coś znaczyć. Być Kimś. Domagać się urojonych praw i zawieszenia społecznych reguł. [1]

Oczywiście, że nie oczekuję, iż kobieta będzie czytała Kanta na spacerze z dzieckiem. Ale oczekuję, że matka zajmie się dzieckiem w sposób rozwijający siebie i dziecko, że otworzy się na to dziecko i świat. [2]

Co za zdumiewająca męska zawiść o radość z macierzyństwa! Dlaczego kobieta ma nie odczuwać z tego powodu dumy i szczęścia. Dziecko nie powstaje przecież dla kobiety bezkosztowo, jak to ma miejsce w przypadku mężczyzny. Organizm kobiety przez 9 miesięcy musi wykonywać pracę konstruowania dziecka, a potem wykonać duży wysiłek związany z porodem i dalszy wydatek energetyczny, jeżeli niemowlę karmione jest piersią. Dochodzą do tego nieprzespane noce, zmęczenie, niepewność, dlaczego dziecko płacze, czy dobrze się rozwija.

Prof. Mikołejko nie wie też, że obrzucanie się przez dzieci piachem to odwieczna ulubiona zabawa maluchów. Grzeczne siedzenie obok matki na ławce i słuchanie mądrej książki jest czymś z gruntu nienaturalnym dla małego dziecka.

A cóż w tym nadzwyczajnego, że kobiety chcą "popytlować" z innymi młodymi matkami, dostać od nich wsparcie, rozproszyć swoje obawy, skorzystać z ich doświadczeń.

Kobiety gdaczą i pytlują. A co w tym czasie robią tatusiowe? Czy naprawdę na kanapie przed telewizorem lub w knajpie przy piwie prowadzą uczone dysputy?

Ciekawe, w jaki sposób bez rozmawiania z dzieckiem na jego poziomie rozwoju można spełnić ten postulat filozofa rozwijania na spacerze siebie i dziecka? Poza tym dziecko śpi o wiele dłużej niż dorosły, często zasypia w wózku na spacerze, ale skąd miałby to wiedzieć filozof.

Zdumiewająco prof. Mikołejko wypowiedział się przy tym o polskich emigrantkach:

Polska jest jedynym krajem Europy, w którym występuje nieproporcjonalny wyjazd kobiet w wieku rozrodczym, co grozi katastrofą ludnościową. Znaczna część tych kobiet wyjeżdża do Szwecji lub Anglii, żeby się urządzić przy pomocy dziecka. Urządzić siebie, nie dziecko. [1]

Są raporty, które mówią o tym, że Polki wychodzą za granicą za cudzoziemców i awansują społecznie. Wiele kobiet używa rodzenia po to, by się zaczepić, by w Wielkiej Brytanii czy Skandynawii brać zasiłki i dzięki dziecku nie pracować. Wierzy pani w gwałtowną masową miłość polskich 20- i 30-latek do niemieckich 60-letnich rolników? Ja nie. Ten styl kobiecej kariery za granicą powinien zostać opisany bez ceregieli. [2]

Nie spotkałam się chyba nigdy z tak drastycznym potępieniem kobiet, które nie chcą uczestniczyć w wyścigu szczurów, tylko decydują się na tradycyjne role matek. Czy można się dziwić, że kobiety chcą awansować społecznie? Że chcą, żeby ich dzieci wychowywały się w dobrych warunkach, nie chodziły głodne albo nie zostały zabrane im z biedy do domu dziecka, jak to dzieje się w Polsce. Jaka perspektywa pracy czeka dziś młode kobiety w Polsce, nawet wykształcone kosztem opłat na podrzędnych uczelniach?

Co prof. Mikołejce do tego, że kobiety wychodzą za mąż za granicą i decydują się nie pracować? Jakiś szowinizm narodowy, powrót do kultu Wandy, co nie chciała Niemca? To raczej problem systemu gospodarczego i społecznego w Polsce, że mężczyźni nie są w stanie zarobić na dzieci lub nie chcą udostępniać dzieciom części swoich zasobów.

W innym fragmencie filozof pisze:

Mój felieton to nie atak na kobiety. To atak na bezczelne baby, które kosztem i kobiet, i mężczyzn usiłują urządzić sobie wygodne życie. Czy istnieje waga, na której jednej szali można położyć 24-latkę, która nic nie robi, czasem tylko szturchnie dziecko, żeby nie sypało piaskiem w kolegę, a na drugiej starszego filozofa? Można zważyć, kto jest więcej wart?

Oto wyobrażenie filozofa o pracy kobiety w domu przy dziecku: "nic nie robi"!

Cały ten wywód to jednak coś więcej, gdyż jest to również atak na ludzi prostszych, gorzej wykształconych bez ambicji udziału w walce szczurów. Czy jest to wstęp do propagowania eugeniki, gdzie będzie się szykanować "gdaczące wózkowe"? Odbierać kobietom prawo wyboru indywidualnej ścieżki życiowej, nawet tylko kury domowej u boku zamożnego Niemca? Często feministki kłamliwie oskarżane są o promowanie dla kobiet takich wzorów gonienia za karierą, tu jednak mamy taki wzorzec zaproponowany przez mężczyznę filozofa.

Na jakiej zresztą płaszczyźnie filozof chce mierzyć wartość "gdaczącej wózkowej" i filozofa? Czy o wartości człowieka stanowi przede wszystkim jego potencjał intelektualny, czy również ogłada, tolerancja, dobroć?

[1] http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,12424754,_Wozkowe___
Wojowniczy__dziki_i_ekspansywny_segment.html
[2] http://wyborcza.pl/1,75248,12438664,Prof__Mikolejko__Dlaczego_rozpetalem
_wojne_z__dzikimi.html?bo=1

niedziela, 2 września 2012

Jesienna ofensywa Jarosława Kaczyńskiego - i co dalej

Premier Donald Tusk, który wczoraj, w niedzielę, bawił się w kopanie piłki skomentował wygłoszone tego dnia przemówienie o gospodarce Jarosława Kaczyńskiego żartem, że woli, iż Jarosław Kaczyński bawi się kalkulatorem niż zapałkami. Czy należy z tego rozumieć, że premier traktuje ważne problemy państwa jak zabawę? Być może to jest wyjaśnienie, dlaczego prominentni pomorscy politycy PO bawili się w konie pociągowe dla niespełna 30-letniego człowieka z kilkoma wyrokami bawiącego się w przedsiębiorcę. Syn premiera zaś bawił się, wysyłając służbowe maile z adresu o fikcyjnej tożsamości.

Maria Antonina i dwór Ludwika XVI też bardzo dobrze się bawili. Do czasu!

To bardzo dobrze, że przynajmniej partia opozycyjna nie jest tak zabawowa jak partia rządząca i część opozycji i widzi problemy, jakie narastają w naszym kraju. Dobrze, że przedstawiony został zarys programu, jaki zamierzałby realizować PiS. Tyle, że PiS obecnie nie ma szans dojścia do władzy, a w ciągu trzech lat sytuacja może ulec takiej zmianie, że projekty te będą niemożliwe do realizacji.

Osobną kwestią jest to, jak w ogóle należy ocenić te projekty. Trzeba powiedzieć, że diagnoza obecnej sytuacji brzmi trafniej niż środki zaradcze.

Niezrozumiały jest projekt połączenia w jeden podatku PIT i CIT. Obecnie ustawa o podatku od dochodów osób fizycznych i tak jest na tyle skomplikowana dla pracowników najemnych, że dołączenie do niej przepisów dla przedsiębiorców sprawi, że przeciętny pracownik będzie musiał szukać pomocy, aby rozliczyć PIT. Niezbyt jasno Jarosław Kaczyński wspomniał o przepisach dotyczących kosztów uzyskania przychodów. A to jest kwestia kluczowa, gdyż kosztami dla przedsiębiorcy jest co prawda wszystko, co służy uzyskaniu przychodu, ale potem następuje cały szereg wyłączeń, zresztą słuszny, gdyż chodzi o to, żeby przedsiębiorca i cała jego rodzina nie żyli z nieopodatkowanych dochodów firmy, niemniej komplikuje to system. Może więc należałoby raczej sformułować katalog, co tym kosztem jest, a nie katalog negatywny dający pole do interpretacji. Nie wiadomo też, w jakim kierunku miałyby pójśc zmiany w ustawie o VAT, szczególnie że w tym wypadku jesteśmy związani prawem unijnym. Pomysł podatku obrotowego dla marketów i banków wydaje się co do zasady dobry, jednak musiałby być bardzo starannie opracowany w szczegółach.

W zasadzie popieram wprowadzenie polityki mającej ułatwić młodym ludziom zawieranie rodzin i wychowywanie dzieci. Czy jednak przedstawione pomysły są wystarczające? Wydaje się, że w tej kwestii należałoby przeprowadzić szeroko zakrojone badania naukowe, ponadpartyjne.

Ma też rację Jarosław Kaczyński w reformie szkoły. Jego pomysły są jednak wewnętrznie sprzeczne. Jak można chcieć postawić na naukę, na rozwój intelektualny młodzieży, jako podstawę stawiając język polski, historię i religię!

W kwestii zaostrzania kar za przestępstwa trzeba jednak przeprowadzić konsultacje z najlepszymi prawnikami, specjalistami prawa karnego. Prawo powinno być nie tyle surowe czy łagodne, ale skuteczne i sprawiedliwe.

Warto zauważyć, że Jarosław Kaczyński prezentuje zupełnie inną filozofię państwa niż Donald Tusk.

Afera Amber Gold, ale nie tylko ona, również inne problemy ze służbą zdrowia, szkolnictwem, budowa autostrad, ujawniła, że celem PO jest rozmontowanie państwa, można powiedzieć: jego deregulacja, tak że w ostatecznym rozrachunku dzieje się źle w różnych obszarach, a nikt za to nie odpowiada. Podobnie jak w wypadku katastrofy smoleńskiej okazało się, że nikt nie odpowiada za bezpieczeństwo wizyt zagranicznych najważniejszych osób w państwie, tylko każda z władz zajmuje się swoim kawałkiem, tak i w przypadku Amber Gold wiele instytucji działało całkiem osobno.

I powstaje pytanie, czy państwo może sprawnie działać (czy w ogóle może działać), gdy istnieje wiele niezależnych instytucji, praktycznie bez żadnej kontroli i odpowiedzialności.

Jarosław Kaczyński widzi model państwa bardziej scentralizowanego.

Wydaje mi się, że należy między tymi dwoma modelami znaleźć wspólny mianownik. Obecnie nastąpiło wręcz sfetyszyzowanie niezależności instytucji, tak jakby to były rzeczywiście jakieś wyidealizowane niezależne instytucje, a nie konkretni ludzie, ze swoimi zaletami, ale i wadami. Jeśli człowiek czuje się bezkarny, jak w naszych warunkach sędzia, prokurator czy funkcjonariusze innych niezależnych organów, to jest wystawiony na pokusę i z pewnością nie jeden jej ulegnie.

Surowość sędziowska wobec biedaków, którzy pomylili się kilka złotych na VAT i całkowita pobłażliwość wobec prezesa Amber Gold nie buduje szacunku i zaufania dla wymiaru sprawiedliwości.

Uważam, że tak ważnych kwestii nie należy zbywać żartami. PO od 5 lat destruuje system państwa, rozmontowując również odpowiedzialność rządu za cokolwiek.

Choć rozwiązań zaproponowanych w przemówieniu Jarosława Kaczyńskiego nie można uznać za całkiem udane, to warto, aby niezależnie od tego politycy różnych partii podjęli debatę o państwie.

Szczególnie bym to polecała politykom lewicy, a nawet tego od nich oczekuję. Zżymanie się na Jarosława Kaczyńskiego, że on sam uważa się za jedyną prawdziwą opozycję, nic nie da, gdyż wyborcy są zdezorientowani, czy SLD, a tym bardziej Ruch Palikota chcą być samodzielnymi partiami, czy też ciągle przebierają nogami, żeby iść na przystawkę do PO. Nie wróżę SLD zyskania liczącego się poparcia bez zdecydowanego odcięcia się od PO, jej polityki i nawet hipotetycznego udziału w rządzie, a przede wszystkim wypracowania nowoczesnej lewicowej alternatywy państwa.